KAWIARENKA „LITERACKA”
Kawiarenka „Literacka” ma wyjątkowo stare korzenie. Jeżeli jakąś kawiarenkę uzna się za dorosłą, należy poszukać jej jakiegoś, przynajmniej młodzieżowego, pierwowzoru. W przypadku naszej Kawiarenki również tak było.
Od 1991 do 2006 r. organizowałam Cukierenki „Literackie” w Szkole Podstawowej nr 4, w której wcześniej uczyłam przez 30 lat. W szkole początkowo byłam polonistką, jednak po pewnym czasie zostałam wykształconą bibliotekarką, którą to pracę wyjątkowo polubiłam. Ku mojemu zaskoczeniu dzieci chętnie przychodziły do biblioteki, powstał dla nich nawet Klub Młodego Poety „Adaś”. To był właśnie czas, w którym powstała Cukierenka „Literacka”, była ona swoistym uwieńczeniem poetyckiej pracy z młodzieżą. W pewnym momencie, zwłaszcza dziewczętom, zaczęło jednak czegoś w naszych spotkaniach brakować. Zapragnęły przebierać się, zakładać kapelusze, woale, czy też używać pięknej, obszytej koronką parasolki. To był moment, kiedy ze zwykłego spotkania z poezją powstał mały teatr.
W roku 2006 przeszłam na emeryturę. Zbiegiem okoliczności był to również rok, w którym powstawał Zawierciański Uniwersytet Trzeciego Wieku, którego byłam wspólzałożycielką. Uniwersytet od samego początku cieszył się ogromną popularnością. Z początku głównie wśród kobiet, bardzo wiele z nich pragnęło zostać członkiniami tego Stowarzyszenia. To wtedy zrodziła się w moim sercu myśl o utworzeniu doroślejszej formy współpracy z poezją. Pomysł ten został zrealizowany i powstała Kawiarenka „Literacka”. Początkowo spotykałyśmy się w kawiarni „Żyrafa”, następnie w „Ambasadzie”.
Po ukończeniu piątego roku wszyscy uczestnicy otrzymali Dyplom Ukończenia Kawiarenki, wraz potwierdzeniem znajomości ukochanej poezji.
W czasach zbierania Autografów Sławnych Ludzi nawiązałam kontakt z Panią Kirą Gałczyńską. Niejednokrotnie wspominałam Jej, że działam w Kawiarence „Literackiej” naszego ZUTW, a także, że odnoszę wrażenie, że spotkania literackie sprawiają moim słuchaczkom wiele radości. Oczywiście, u nas wciąż popularnością i uwielbieniem cieszył się Zielony Konstanty, i już po pierwszym spotkaniu z grupą literacką doszłyśmy do wspólnego wniosku, że Zawiercie kocha Gałczyńskiego. Był to też wniosek, którym podzieliłam się z Panią Kirą. W odpowiedzi Pani Gałczyńska bardzo prędko nadesłała nam list. Ponieważ list Pani Kiry skierowany był do słuchaczek naszej Kawiarenki, pozwoliłam sobie powielić go tak, by każda z nich otrzymała swój własny egzemplarz.
Jednym z dowodów na to, że Kawiarenka „Literacka” od samego początku przyjęła się wśród członków ZUTW wyjątkowo dobrze, jest to, że słuchaczki nazwały swoje grupy kobiecymi imionami – Alicja, Barbara, Celina, Danuta i Elżbieta. Dla nas świadczy to o ich sympatii do tego, w czym zapragnęły uczestniczyć.
Nadchodzi wrzesień a potem październik. Uczniowie, gimnazjaliści i licealiści – powoli szykują się do szkoły. My, studenci UTW w Zawierciu, mamy jeszcze miesiąc – wrzesień – miesiąc piękny, kolorowy, kiedy to …..
„Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła.
To ty, jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicę wychodziła.”
(Julian Tuwim)
Fakt, że Kawiarenka osiągnęła już taki wiek, może tylko świadczyć o niej, że budziła i budzi nadal zainteresowanie poezją, że słuchaczki wciąż ją z przyjemnością czytają.
… wszak sam Edward Stachura powiedział:
„Wszystko jest poezją, każdy jest poetą.”
Czasem będzie to spotkanie z poezją poważną, bo jak napisał Mieczysław Jastrun:
„Poezja, aby była sobą, musi dialog toczyć z prawdą”…
… a kiedy zapragniemy spotkać się z Kostkiem Gałczyńskim, to będziemy czuć, że:
„Moja poezja to są proste dziwy,
to kraj, gdzie w lecie
stary kot usnął pod lufcikiem krzywym
na parapecie.”
Liczę na Waszą poetycką iskrę w duszy i sercu, spotkamy się i będziemy patrzeć, jak
„Złote, żółte i czerwone
Opadają liście z drzew,
Zwiędłe liście w obcą stronę
Pozanosił wiatry wiew.”
(Jan Brzechwa)
Poezja nie tylko jest nam bliska – można wręcz powiedzieć, że urosła do rangi lekarstwa, bo parafrazując XVIII-wieczną definicję konia (Encyklopedia „Nowe Ateny” B. Chmielowskiego), „życie, jakie jest – każdy widzi”, i chyba każdy się ze mną zgodzi, że coś w tym życiu robić należy, by uczynić je przyjemniejszym. Choć są rzeczy, których wyeliminować ani uniknąć nie można, jak samotność, cierpienie czy choroba, to jednak my wierzymy, że można znaleźć na te przykrości życia lekarstwo.
Jako uczestniczki Kawiarenki „Literackiej” jesteśmy przekonane o wyższości piękna poezji nad często smutną prozą życia. Jeśli do tego dodamy credo Leopolda Staffa, to już jesteśmy „w domu pełnym poezji”:
„I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
l prosty jak podanie ręki”.
Jeśli mamy poezję, rytm, dźwięki i struny, czyli muzykę, to czujemy się lepsi. Czy w życiu może chodzić o coś ważniejszego?
Czyż człowiek nie ma powodu do radości, jeśli uczestniczka Kawiarenki – Wanda Drożdżowska, w tak serdeczny sposób odbiera nasze spotkania?
– Dziewczyny! Mam dla was zadanie: wariacje na temat jesieni – woła Halina próbując przebić hałas naszych warg – Przygotujcie się na środę.
Wariacje na temat jesieni? – myślałam. O jesieni napisano wszystko. Co można dodać do ścielącego się pod stopy dywanu złotych liści?
Patrzyłam na twarze siedzących obok koleżanek. Rozgadane, uśmiechnięte z rozjaśnionymi oczyma, jak wielkie, przyjazne lustra.
Kwiaty – pomyślałam. Róże? Nie… „Mimozami jesień się zaczyna…” nie…
Też mi mimozy – roześmiałam się. Każda ma co trzeba i co natura po 40- tce plus VAT niestety serwuje nam, wypinając się na nasze marzenia.
„O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…” – słyszycie? Głos Haliny zmienia się w szept. „I pluszcze miarowy…” – czujecie ten smutek?
Czy czujemy? Jakże by inaczej. Każda z nas w połowie jest bezbrzeżnym smutkiem i rozpasaną radością.
Chryzantemy! Królowe jesieni. Zdyskredytowane przez róże, co nie znaczy, że mniej piękne. Zmrożone pierwszym zimowym przymrozkiem lecz wciąż kwitnące tysiącem barw. Zostawiamy codzienność na progu „Kawiarenki”, by w jej wnętrzu utonąć w rymie, rytmie i melodii słów.
Szukamy jesieni w „suchych liściach lecących szelestem”, gubimy „w lasach kalendarze” i… próbujemy, wciąż próbujemy okiełznać własną duszę.
Nagle czujemy to o czym mówi Halina. – Słuchajcie, ja mam mrowienie – woła. My też! I nie ma już mowy by okiełznać duszę. I nie ma mowy by wstydzić się wzruszenia z zachwytu nad pięknością tego, co nazywa się poezją. Nad pięknością doznań jakie odczuwamy czytając i recytując wiersze.
W te, niestety, tylko godzinne „Kawiarenkowe” spotkania jesteśmy samą prawdą, szczerością, miłością ale także, co być może najważniejsze, radością i zrozumieniem. Radością z bycia razem, zrozumieniem konieczności i potrzeby w dążeniu do zatrzymania kolorów lata. Do utrwalenia ich na jesiennej palecie barw… Na ile się da… Każde spotkanie w Kawiarence to przeżycie. Mówię „z nami”, bo wszystkie je przeżywamy. Każda na swój sposób. Czytamy, recytujemy, mówimy. Bez oporów, bez skrępowania – od siebie.
„Panie zielonooki, mój Boże jedyny spraw…” – cisza, skupienie.
„Rozmyślam coraz częściej / od pewnego wieczoru, / że chyba moje szczęście / jest zielonego koloru …” – patrzymy na siebie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe. „Lubię kiedy kobieta omdlewa w objęciu…” – Co??? No co!!! To Przerwa – Tetmajer!!!
Czytamy do końca i mówimy: no właśnie!
To nie wszystko. Marysia ładnie napisała wspomnienia o dawnych babcinych wigiliach. Bogusia przeczytała swój wiersz. Głęboki i bardzo osobisty. Halina oplatała nas swoim „Szalonym dzikim winem” i pomalowała na fiołkowo, jesiennie, wrzosowo… Zapalamy świece, jemy ciasteczka… w sercu nam gra. A ja się martwię… i kombinuję… Może by tak oblać? Chociaż jeden rok! Żeby zatrzymać czas.
Tyle autorka Halina Kula Żmuda
dodam ode mnie: w 2014 roku podczas VII edycji Juwenaliów III Wieku w Warszawie w Teatrze Palladium Halina Kula Żmuda otrzymała III nagrodę w kategorii poezja za cykl ” I ON BYŁ BIAŁY…” za świetnie skompletowany cykl lekko napisanych a mądrych wierszy.
Ponadto wydała kilka tomików poezji . M.in. „Dzikie wino” i „Dzikie łubiny”.
Wybrała i zestawiła
Urszula Gemel